Gdy pogoda za oknem taka jak widać - czyli nijaka dość, gdy ni ciepło ni zimno - bo termometr pokazuje stany dodatnie, ale jakoś nie są one odczuwalne, gdy na wełniane otulacze już jakby za ciepło - ale coś by się jednak na tę szyję łabędzią przydało, idealnym rozwiązaniem jest komin tkaninowo-dzianinowy. Szyty.
Prosty, niebanalny, lecz banalnie prosty.
I na dodatek - szalenie szykowny. Jak wprost z Paryża. Taki właśnie Le Komin!
Nie bardzo ciepły, tak w sam raz. Oczywiście mogący mieć milion oblicz: bardzo eleganckie, nieco mniej "sztywne", całkiem sportowe - wszystko w zależności od użytych tkanin. A wyboru tych ostatnich w Nitce nie brakowało nigdy i nie brakuje nadal!
No i taki komin świetnie się komponuje z bluzkami czy tunikami (a nawet sukienkami) nietoperzami, które wciąż są w trendzie. Nie wspominając już o tym, jak są wygodne i świetnie maskujące ;)
Nam bardzo kominy przypadły do gustu!
A Wy możecie sobie takie u nas uszyć - np. na warsztatach w poniedziałki o 18 :) Choć, rzecz jasna, każdy inny termin też będzie jak znalazł. Zapraszamy!
Cudowny komin i świetny pomysł. Uwielbia takie rzeczy i choć moja szyja nie koniecznie jest taka łabędzia to od jesieni do późnej wiosny lubię ją przystrajać różnymi chustami, apaszkami itd. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńKażda szyja jest łabędzia! W ogóle nie ma innej opcji! ;)
UsuńA przystrojona - tym bardziej!
Oj, zgadzam się w 100% - kominy są super! Sama posiadam chyba z 6 sztuk i kupowanych i dzierganych na drutach i szytych :)
OdpowiedzUsuńKominów nigdy dość!
UsuńO muszę sobie uszyć taki komin:)))
OdpowiedzUsuńZdecydowanie zachęcamy! :)
Usuńlubie kominy i inne chusty.. ten wasz jest bardzo fajny :)
OdpowiedzUsuńBo u nas w ogóle fajnie jest ;)
UsuńMega materiał!
OdpowiedzUsuńKtóry?
UsuńKrateczka nas urzekła, bo - choć prosta - ma w sobie "to coś" :)